Niesamowite, ciekawe, pełne wzruszeń spotkanie, jakiego jeszcze nie doznaliśmy jeżdżąc na cykl  przedstawień Krakowskiego Salonu Poezji Anny Dymnej!! 71. odsłona projektu odbywająca się w Teatrze Muzycznym w Poznaniu, 26 lutego 2022 roku, odbyła się za sprawą Wielkiej Artystki EMILII KRAKOWSKIEJ.

Na program spektaklu, przygotowanego przez Aktorkę, składała się poezja różnych autorów. A byli to: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Ks. Jan Twardowski, Julian Tuwim, Marian Hemar (wiersz „Maryla” pod tekstem), Stanisław Barańczak.  Pomiędzy wierszami, Pani Emilia Krakowska umiejętnie i ciekawie wplatała treści patriotyczne, historyczne i epizody ze swojego życia.

Odsłona Salonu Poezji połączona była z benefisem  Aktorki. O oprawę muzyczną zadbała Kinga Tarnowska, altowiolistka orkiestry Teatru Muzycznego w Poznaniu.

Oprawę merytoryczną nad Salonem objął Prezes poznańskiego Oddziału Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza, prof. UAM dr hab. Wiesław Ratajczak.

Spotkaliśmy się z Artystką po spektaklu, w foyer. Złożyliśmy życzenia urodzinowe, podziękowaliśmy za występ, otrzymaliśmy autografy i spędziliśmy z Panią Emilią  godzinę na rozmowach  o Powstaniu Wielkopolskim, Poznaniu i  tzw. Pyrlandii. 

 

Teatralny wyjazd zakończył się smaczną kawą i ciastkiem w Browarze. Dziękujemy Kol. Ewie Czarnuszka za perfekcyjne przygotowanie wyjazdu dla miłośników poezji z naszego uniwersytetu.

 

 

 

 

Maryla

Głos ma Maryla, tyle razy opiewana przez naszego wieszcza Adama.
Maryla… Nie, jaśniewielmożna pani Puttkamerowa.

Zakochany był nieprzytomnie,
Do Tuchanowicz przyjeżdżał do mnie.
Kudłaty był, jak litewski łoś.
Ale już wtedy w oczach miał coś.

A nie wyglądał jak z bajki królewicz,
Który pannom po nocach się śni
Nazywał się Adam Mickiewicz
I swoje wiersze deklamował mi:

”Świteziankę” i „Powrót taty”,
Bardzo ładne poematy.
I napisał mi do sztambucha:
Słuchaj, dzieweczko — ona nie słucha”…

Lecz gdy o rękę poprosił mnie,
Usłyszał: „Nie, co to, to nie!”
Kiedy w altanie dostał rekuzę
Pożegnał mnie, a powitał muzę.

To jedno „nie”
To moje „nie”
To jedno „nie”
Moje nie w tym momencie
To ciche „nie”
To krótkie „nie”
Zbudziło jeniusz, co drzemał w talencie

Cóż to się stało w tej jednej chwili?

Już jakiś Adam nie ma jakiejś Maryli
Dlatego, że ją ktoś inny dopieszcza,
Literatura zyskała wieszcza.
 
Literatura, literatura
To nie jest tylko zasługa pióra:
Trzeba dziewicy, która wie,
Kiedy poecie szepnąć „nie”
 
Kiedy o tym tak myślę dzisiaj
To tylko ja i Śniadecka Ludwisia,
Myśmy sprawiły to we dwie,
Chociaż jej łatwiej przyszło niż mnie

Lecz ona także wybrnęła z zasadzki,
Kiedy poecie przyszło sprawić ból:
Jej dziełem jest Juliusz Słowacki,
A bez niej byłby maminsynek Jul.

Tego już dzisiaj ukryć się nie da:
Moje „Dziady”, jej „Lilla Weneda”,
Mój „Pan Tadeusz”, jej „Król-Duch”,
To wszystko wyszło od nas dwóch.

Zygmuś Krasiński – ach, przykry dreszcz
Też duży talent, a słabszy wieszcz.
Lecz to, niestety, nie jego wina,
Przysięgłabym, to ta Delfina

Od rana „tak”, w południe „tak”,
Wieczorem „tak” bez szczególnych perswazji.
W ojczyźnie „tak”, na emigracji „tak” —
I człowiek nie miał do bólu okazji.

Sam przyznał, że przez Delfiny czary
Bóg mu odmówił tej anielskiej miary.
Szczęściem dla niego świat go umieszcza
Wprost dla symetrii też jako wieszcza.

Literatura, literatura
To nie jest tylko zasługa pióra:
Trzeba dziewicy, która wie,
Kiedy poecie szepnąć „nie”

Toteż kiedy znów jest posucha
Na nowe „Dziady” czy też „Króla-Ducha”,
Kiedy naród to odczuwa tak,
Że tej wielkiej poezji mu brak,

Kiedy do nowej tęskni Dejaniry
Zrozpaczony czytelnik i widz,
A oprócz rzekomej satyry
Nie czyta nic, nie ogląda nic.

Może talenta są tu niewinne,
Może powody są całkiem inne?
Może poeci, wielu ich rzędem
Za mało cierpią pod pewnym względem

Jak wielka jest tu, bez dwóch zdań,
Odpowiedzialność polskich pań
Może… Nie, nie… to za okropne.
Może dziewice są zbyt pochopne?

Ach, mówcie „nie”, szeptajcie „nie”
Bąknijcie „nie”, chociaż w pierwszej chwili szkoda
Dzisiejsze „nie”, kto wie, kto wie
Pojutrze stworzy Konrada Wallenroda

Niechaj pamięta dziewicza skromność,
Że na jej cnotę bardzo liczy potomność
Niechaj za cenę jednego dreszcza
Literatura nie traci wieszcza.

Literatura tak się upiera:
Idź, panno, za mąż za Puttkamera,
A gdy poeta u stóp łka,
Szepnij mu: „Nigdy”! – tak jak ja.

Dziekan UTW
Elżbieta Adamczewska